Dzisiaj
pobuszowałam po necie trochę...znalazłam dwa dosyć ciekawe
blogi...zaraz ich zaprosiłam do siebie...aby często tam bywać...
no
i wreszcie stanęłam przy sztaludze z pędzlem...zaczęłam dwa obrazy na
raz...zupełnie odmienne w tematyce i w kolorze...ale format płócien dużo
mniejszy...po zlikwidowaniu pracowni, w innym mieście była, musiałam
rozdać do powieszenia, po znajomych, obrazy bo mi się nie mieściły w
mieszkaniu...teraz zaczęłam malować małe płótna...jak postawiłam taki
formacik na sztaludze to mnie rozśmieszyło do łez...jak ja sobie poradzę
z takim dziubdzianiem na tym formaciku 50x60 cm...przecież moje ruchy
szpachelką są większe...ale dam radę...ikony maluję mniejsze i się
przyzwyczaiłam to na tym obrazeczku też się przyzwyczaję ...chyba...bo
ikony maluję temperą jajeczną a tutaj oleje i akryle...inna technika
machania pędzlem i szpachlą...popełniłam jeden raz taki obrazek
mały...wstawiam go dla przypomnienia...sobie...nie wiem kto to zdjęcie
robił temu obrazkowi ...bo nie dość, że mały to jeszcze zdjęcie ucięło z
10 cm obrazu po prawej stronie...a siedzi tam zielona z papieru wycięta
laleczka...oczywiście namalowana ona jest...
Moja
przyjaciółka Maria Anto była zachwycona tym obrazeczkiem...nie tylko
ona bo z wystawy już do mnie nie wrócił...znalazł sobie inny dom do
zamieszkania...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
amfilada.blogspot.com