środa, 1 kwietnia 2015

James E L i Nabokov w mojej codzienności...

Piję kawę z kardamonem...właśnie wróciłam ze spaceru...40 minut  stąpania z książką w uchu...wreszcie sięgnęłam po "Pięćdziesiąt twarzy Greya"...ale to dlatego aby mi się nie nudziło na spacerze...po tyyyyylu latach ja nie umiem chodzić na spacery !!!...bez celu !!!...żeby nie Pani Joanna Koroniewska, która świetnie czyta tę książkę to chyba bym jej nie słuchała...jeszcze poczekam parę spacerów, może się jakoś rozwinie akcja...na razie język mnie denerwuje...wciąż jakaś powtarzająca się "mówiąca podświadomość" razi mnie okrutnie...ale dam sobie szanse ...może się rozwinie i zaciekawi mnie...

Dla równowagi czytam książkę Vladimira Nabokova  "Ada albo Żar"... po kawałku... pomiędzy wierszami codziennego życia...Nabokov wodzi mnie po manowcach i meandrach swojej prozy...lubię tak...jestem zaciekawiona jego prowadzeniem dialogu z czytelnikiem, czyli ze mną...To książka pełna aluzji literackich...aluzji malarskich...i z tego co się zorientowałam,  a co lubię,  gier słownych...ale także prowadzi też na manowce fałszywych tropów...co też ciekawi mnie...
kawa z kardamonem wypita...koty posnęły obok...a ja idę do sztalug aby malować...czy ktoś zna jakiś sposób na to aby się chciało chcieć?...Ratunku!!!

2 komentarze:

  1. Muszko, a daj sobie spokój z chceniem, przecież w końcu samo do Ciebie przyjdzie, ale trzeba spokojnie poczekać, bo ono tak na pstryknięcie palcami to niezbyt chętnie...
    Co do książki o twarzach Greya, odrzuciło mnie po kilku stronach przeczytanych w MPIK-u, a dewotką bynajmniej nie jestem i rzadko się taki odrzut zdarzał w moim życiu.
    Pozdrawiam Cię serdecznie, życząc chociaż odrobiny chcenia.:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Celu ja też odrzucam rzadko i nie ze względu na pruderyjność ale na język i treść nic nie wnoszącą do mojego życia...

      ciepły uśmiech ślę...

      Usuń

amfilada.blogspot.com